Niejednokrotnie świąteczne zakupy robimy w pośpiechu, przytłoczeni nadmiarem obowiązków związanych z organizacją rodzinnego spotkania. Sprawia to, że stajemy się mniej czujni i łatwiej ulegamy pokusom, nieuczciwym promocjom i marketingowym chwytom. Handlowcy dbają o odpowiednie wyeksponowanie towarów, dobór muzyki podkreślającej świąteczny klimat czy degustacje wigilijnych przysmaków. Za taką atmosferę finalnie przyjdzie nam zapłacić przy kasie, bo okres świąteczny jest dla hipermarketów znakomitą okazją do zwiększenia zysków. Aby nie dać się oszukać, a jednocześnie kupić wszystko co potrzebne do przygotowania wigilijnej kolacji, warto kierować się prostymi zasadami.
Uważaj na promocje
Niestety częstą praktyką sklepów jest podwyższanie cen produktów pod koniec listopada, tylko po to, by przed świętami móc ogłosić promocję. W rzeczywistości jednak oferta nie jest tak atrakcyjna, jak mogłoby się wydawać, i lepiej szukać prawdziwych cenowych okazji, a nie bezrefleksyjnie ulegać hasłu „wyprzedaż”.
Zawsze warto także sprawdzać na półce lub specjalnym czytniki cenę produktu. Oferta podana w gazetce może być już nieaktualna, a wówczas przy kasie czeka nas niemiła niespodzianka.
Zwracają uwagę na daty ważności
Zakupy świąteczne często robimy wcześniej – dlatego szczególnie ważne jest, by zakupione produkty mogły spokojnie poczekać w spiżarce. Na nic zda się okazyjna cena, jeśli tuż przed świętami okaże się, że produkt jest przeterminowany i będzie trzeba wybrać się na kolejne zakupy. W sklepie należy sprawdzać terminy podane na opakowaniach – nawet wówczas, gdy sprzedawca celowo zakleił to miejsce ceną.
Wielkość ma znaczenie
Liczy się nie tylko cena, ale także ilość produktu – czasem bardziej opłacalne jest kupienie droższego, ale większego opakowania. Jednak w tym przypadku należy także realnie ocenić potrzeby, by nie marnować żywności.
Niebezpieczne świąteczne kredyty
Świąteczne zakupy spożywcze to spory koszt, do tego dochodzi także cena prezentów dla całej rodziny. Nic dziwnego, że niejeden domowy budżet nie może udźwignąć takiego obciążenia. Jedynym wyjściem z sytuacji wydaje się wówczas tzw. „chwilówka”. Ze względu na oprocentowanie i ukryte koszty nie jest to jednak dobre rozwiązanie i w miarę możliwości warto go unikać.